poniedziałek, 15 grudnia 2008

Sen i Istnienie /czytajac "Widok Znikąd"

Wiedza

Byłem przed chwilą w bezkresie!
Blask się potykał z mym ciałem...
To ja tak złocę się w lesie...
Wiedziałem o czymś, wiedziałem!

Lecz motyl mignął szkarłatnie
Pomiędzy mną a modrzewiem...
Sny moje, sny przedostatnie!...
Już znikły! Znowu nic nie wiem...

Pobiegnę w chabry nieznane,
W kąkolu całą dal zmieszczę!
I umrę i zmartwychwstanę -
I będę wiedział raz jeszcze!...

(Leśmian "Wiedza")

Jaka jest natura snu? Czegoś, co nie istnieje obiektywnie, a dopiero w najgłębszej warstwie subiektywnego doświadczenia. Jako świat wytworzony ze złożeń, z rzeczy widzianych oraz z apriorycznych syntez.

Nie jesteśmy w stanie żyć rzeczywistością obiektywną. Jest to dla nas coś niedostępnego bezpośrednio (owo kantowskie "x" które ma być Rzeczywistością i my, których wszystkie doznania są syntetyczne, analityczne).
Czym jednak jest autonomia, taka o jakiej wspomina Nagel? Czym jest obserwator który postrzega hipotetyczne zewnętrzne spojrzenie na samego siebie? "Ciemną Plamką"? Do wyboru pozostają dwie prawdy na temat istnienia. -Z perspektywy spojrzenia zewnętrznego pojęcie autonomii jest pewną złudą. Jaźń nie powinna istnieć. Jest ona bowiem częścią natury, nie powinna posiadać samej siebie. Ona się tylko wydaje. Czy się wydaje? Czy istnienie podmiotowe nie jest dzianiem się "patrzenia samego na siebie" poprzez filozoficzne granice bycia-w-świecie? Jesteśmy istniejącą częścią świata która spojrzała w siebie przez pryzmat obiektywnych granic?

Bardziej prawdziwa jest więc Jaźń oraz otaczające ją wyobrażenia, niż "x". Ponieważ sposób recepcji "x" może być różny, wieloaspektowy, może nawet nieskończony. Zawsze posiadać będzie możliwości dalszego wglądu oraz niemożliwość pełnego -ba- nawet koniecznego poznania. Jaźń spoglądająca w siebie przez pryzmat bycia-w-świecie oraz to co wokół niej się nagromadziło w skutek świata "x" jest konkretna. Rzeczy w niej są tym czym są. Ograniczone i konkretne. Jednostronne w momencie swojego jawienia w chwil percepcji. Istnienie Ja-w-świecie jest jak sen. Śnie na podstawie jakiejś rzeczywistości która jest wieloaspektowa i nieskończona. Ja to jednak ograniczam do ukazujących się konkretów, granic rozumienia. I to co się jawi jest dokładnie w granicach rozumienia i niczym więcej moje Ja, Jaźń tożsamość i autonomia snu jest odnalezieniem i stworzeniem siebie na nowo, niezależnie od wielu z "x" którymi jesteśmy.

Autonomia jest wielkim snem subiektywnej Jaźni.








niedziela, 7 grudnia 2008

Matka Boża a Kabała /Mesjańskie Perspektywy


Kto by jednak sądził, że dogmaty Kościoła pochodzą z niejasnych, nagle wyprowadzonych powodów niech zajrzy w głąb mistyki judaizmu.


Coś się stało, u zarania dziejów, Adam odwraca się od Boga, tamując Światło, powodując pęknięcie sefir. Upada w dół do postaw drzewa, aż do świata działania, nie dostrzegając przez skorupy materii tego co wyżej.
Drogą mistyka jest tikkun, naprawa świata. Odbudowanie w sobie przepływu Światła pomiędzy Stwórcą a człowiekiem -odbudowanie w sobie mistycznego ciała Adama Kadmona.
Maryja podążając drogą Tory i jej najgłębszych rozumień odbudowała w sobie drogę pomiędzy Ejn-Sof a Malchut. Dlatego powiada się "Przyjdź Królestwo Twoje". Odtwarzając w sobie Adama Kadmona, stała się tak podatna na przelewanie się Światła iż osiągneła pełnie człowieczeństwa, stała się najpotężniejszą z ludzi. Jednak gdy proces naprawy indywiduum dokonał się absolutnie mogły zostać otwarte wrota do naprawy ludzkości. Otworzyła się możliwość wlania tego co indywidualne do świata innych rozumień. Tak więc gdy sefiry duchowego ciała Maryi były wystarczająco mocne aby nie pęknąć tak jak stało się to w ciele Pierwszego Adama Ejn-Sof zaczął zstępować w Ciało Nowego Adama. Tak niewyrażalne zostało wyrażone. Tak Bóg mógł wrócić do Adama.

Myślę, że i dogmat o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej jest uzasadniony z tego powodu, iż Jej dziedzictwo duchowe było dziedzictwem Izraela, efektem tysiącleci dialogu z Bogiem. Kto wie czy Anna już nie otworzyła tego przepływu Światła. Możliwe, że pokolenia od Abrahama pracowały na tę doskonałość dokonując dzieła tikkun haOlam.
Można się dziwić czasami, że oddaje się boską cześć Matce Bożej, jednak czyż człowiek napełniony Bogiem nie jest z nim w pewnym sensie tożsamy? Nie jest co prawda Nim, ale nie jest niczym oprócz niego. Staje się do niego podobny. Podobny do czego? -sam Bóg daje nam przykład -Ejn Sof, czyli "Coś bez czegoś" -bez czego? Bóg jest nicością, bo nie jest napełniony człowiekiem -Kocha więc go całym sercem, całą swoja myśla i ze wszystkich sił. Człowiek? Jest taką samą nicością, tylko, że przez swoje pęknięcie nie widzi "bez czego". Dopiero gdy napełni się Bogiem -jest. "Teraz nie ja żyje, lecz żyje we mnie Chrystus"
W objawieniach Katarzyny ze Sienny ponoć padają słowa "Ja jestem ten który Jest. Ty jesteś ta której nie ma".

wtorek, 23 września 2008

Nietota -Księga Tajemna Tatr


"Zachodzi słońce z mego ogrodu, przyjęłam w morzu modrym chrzest, wiosennego pełen chłodu... Usłyszałam, że Duch idzie - i już jest!"

-Tadeusz Miciński "Nietota" s.50







Istnieją dwa rodzaje klasyki w literaturze -klasyka znana i powszechnie czytana oraz klasyka nieznana i zapomniana. Z twórców którzy sięgali nieraz myślą poza granice powszechne akceptowalności wybierano głównie to co społeczeństwo było w pojąć. Jakby wg. Chrystusowego-
"Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia,ale teraz znieść nie możecie(...)" (j16)
Tak to było w przypadku "Szewców" lub nieszczęsnego "Dusiołka" gdzie spośród poważnych zagadnień poezji egzystencjalnej do młodzieży wyszło się jedynie z folklorystycznym przesłaniem podszytym młodopolską chłopomanią.

Jakim-że zaskoczeniem jest ujrzenie w podręcznikach "Templariusza" T. Micińskiego zestawionego zusammen wespół z karykaturą pędzla Malczewskiego, przedstawiającą go jako szalonego maga. Stało się tam za sprawą umysłu Polaków który zarwał się pod ciężarem myśli autora, gdyż jest w nic coś czego unieść niepodobna.
Tym zaś którzy patrzą dalej i głębiej poleca się zrobić rzecz następującą:

Udać się w Tatry. Wędrować przez dni trzy a następnie zejść do miasta i odnaleźć w księgarniach "Nietotę". Czytać powoli.

Mamy tu magów, opowieść o okultystycznym wtajemniczeniu ale i o odradzającej się Polsce. Dziwne, obmywane przez fale Morza Czarnego przedhistoryczne Tatry, proroków, szaleńców szlachtę, a nawet samego Szatana. Pod maskami postaci ukrywają się takie osobistości jak np.Witkacy. Podważanie oraz afirmacja boskości Chrystusa, obalanie i utwierdzanie dogmatów, starcie Wschodu z Zachodem. Indie i Polska. Pradaindoeuropejskie korzenie korzenie tajemniczych Ariów. (co w jakiś sposób rzuca światło na rekonstrukcję Adolfa Hitlera) Nagle zdać sobie można jasno sprawę, że nie tylko Niemcy ogarnięte były nagłym zachwytem nad azjatycko-indyjskimi korzeniami Europejczyków, lecz, że było to powszechne odczucie. Po II-wojnie symbolika ta kojarzy się bardzo jednoznacznie i z lekkim zdziwieniem spogląda sie na pojawiający się motyw swastyki. Lecz dla tego kto wędrował po Tatrach i przyglądał się okolicom Murowańca będzie łączył zawsze swastykę z Tatrami (przedwojenny symbol podhala).

Doznania ciężkie, burzliwe. Wizje narkotyczne, surealistyczne ale jak powiada narrator w pierszych słowach "Kraina nie baśni, lecz najgłębszej istotności, rozpościera się przed nami"
Jest to książka mistyczna. Szyta ze znaków i symboli niejednoznaczna, prowokująca... Pozwalająca poczuć coś z Młodej Polski co zostało przez kulturę do dziś chyba bezpowrotnie zatarte.

czwartek, 31 lipca 2008

'44



Prolog


On

Komu ja gram ? Zamkniętym oknom

klamkom błyszczącym arogancko

fagotom deszczu - smutnym rynnom

szczurom co pośród śmieci tańczą

Ostatni werbel biły bomby

był prosty pogrzeb na podwórzu

dwie deski w krzyż i hełm dziurawy

w niebie pożarów wielka róża

Chór


Na rożnie się obraca cielę.

W piecu dojrzewa chleb brunatny.

Pożary gasną. Tylko ogień ułaskawiony wiecznie trwa.

On


I zgrzebny napis na tych deskach

imiona krótkie niby salwa

"Gryf" "Wilk" i "Pocisk" kto pamięta

spłowiała w deszczu ruda barwa

Praliśmy potem długie lata

bandaże. Teraz nikt nie płacze

chrzęszczą w pudełku po zapałkach

guziki z żołnierskiego płaszcza

Chór


Wyrzuć pamiątki. Spal wspomnienia i w nowy życia strumień wstąp.

Jest tylko ziemia. Jedna ziemia i pory roku nad nią są.

Wojny owadów - wojny ludzi i krótka śmierć nad miodu kwiatem.

Dojrzewa zboże. Kwitną dęby. W ocean schodzą rzeki z gór.

On

Płynę pod prąd a oni ze mną

nieubłaganie patrzą w oczy

uparcie szepczą słowa stare

jemy nasz gorzki chleb rozpaczy

Muszę ich zawieźć w suche miejsce

i kopczyk z piasku zrobić duży

zanim im wiosna sypnie kwiaty

i mocny zielny sen odurzy

To miasto -

Chór


Nie ma tego miasta

Zaszło pod ziemię

On


Świeci jeszcze


Chór


Jak próchno w lesie

On


Puste miejsce

lecz wciąż ponad nim drży powietrze

po tamtych głosach

*

Rów w którym płynie mętna rzeka

nazywam Wisłą. Ciężko wyznać:

na taką miłość nas skazali

taką przebodli nas ojczyzną




Zbigniew Herbert


(zdjęcia z tegorocznej inscenizacji zdobywania Cytadeli na Żoliborzu)

wtorek, 15 lipca 2008

"Jak na górze, tak i na dole..."



Myślę, że nie jesteśmy, ale "dziejemy się". Toteż wbrew orientowi chwycę za miecz okcydentu -włączenia się w harmonię stworzeń jako twórca, tryb mechanizmu a jednocześnie samo stanowiąca wolność.
Wszystko bowiem jest i nie jest zarazem. Sięgam myślą i wprawiam w wibracje połacie rzeczywistości -jak jednak dojrzeć te drgania i poznać dźwięk strun w jakie się uderza aby uczynić melodię życia?

piątek, 27 czerwca 2008

Drzewo HaLeviego


"Pomyślałem o drzewie o jakim wspomina HaLevi:
Im dalej pniemy się gałęźmi ku niebu,
tym głębiej zapuszczamy korzenie
przez gliny i piachy aż do piekła"

(parafraza słów ze "Słownika Chazarskiego" przytaczana z pamięci. HaLevi wspomina o takim drzewie w swoim "Kuzari")

Dziś zastanawiałem się, czym przykryć moje zdziwienie -ponieważ zgubiłem wcześniej długopis sięgnąłem po telefon, korzystając z wbudowanego "aparatu". Co jest więc korzeniami, co gałęźmi, co pustką, a co istnieniem -istnienie nakreślone nieistnieniem.
Spoglądając potem na zdjęcie rzekłem do siebie słowami Rumiego:

"Chwała pustce, która przyćmiewa nasze istnienie.
Istnienie -miejsce stworzone z naszej miłości do pustki!
A jednak gdy nadchodzi pustka istnienie znika.
Chwała że tak się dzieje wciąż i wciąż!"


czwartek, 26 czerwca 2008

Dżalaluddin Rumi !

"Żyłem na krawędzi szaleństwa poszukując powodów.
Jak opętany waliłem w drzwi.
Otwierają się.
Pukałem od środka!"

-Dżalaludin Balchin Rumi

-wydaje mi się, że zupełnie jak w gnostyckim micie o Perle książki są jakby listami z Królestwa Światła (czymkolwiek ono jest i jakkolwiek je nazywać). Czasami człowiek włócząc się, lub załatwiając sprawy na mieście trafia przypadkiem na książkę, leżącą na dolnej półce lub w mniej dostępnym miejscu -tknięty intuicją zagląda, przewraca stronę, jedną drugą... I doznaje olśnienia lub zachwytu -pięknem lub prawdą.
Co go zaprowadziło w to miejsce? Czy istnieje przypadek? Jeśli tak -przypadek znalezienia właściwej książki we właściwym czasie (w czasie kiedy nasza świadomość i dojrzałość jest w stanie odczytać z niej to co w danym momencie dla niej pożyteczne) -jest przypadkiem otwierającym tysiące strumieni nowych możliwości -woda dla suchej gleby duszy.
Są jakieś dziwne przyjaźnie -w ustach czytelnika znajduje się nagle trochę śliny z ust autora -jak zauważa Milorad Pavić -jednak proszę wyobrazić sobie dwóch mężczyzn trzymających rozciągniętą pumę na arkanach...
Co więc mnie łączy z Perskim poetą - zapewne owo pytanie zadane przez Szamsa z Tabryzu - cóż to za pytanie, można się tylko domyślać...

Tylko oddech

"Ani Chrześcijanin, Żyd, ani Muzułmanin, ani Hindus,
Buddysta, sufi czy zen.

Żadna religia ani system kulturowy.
Nie jestem ze Wschodu ani z Zachodu,
ani z głębi oceanu ani z ziemi,
ani naturalny ani eteryczny,
ni stworzony z elementów.

Nie istnieje. Nie jestem z tego świata ani z tamtego,
nie jestem potomkiem Adama ani Ewy,
ani żadnej innej linii.

Moje miejsce jest bezmiejscem, śladem nieodnajdywalnego,
ani ciałem ani duszą.

Należę do ukochanego.
Ujrzałem dwa światy jako jeden i usłyszałem jego wołanie.
Poznałem pierwsze, ostatnie, zewnętrzne, wewnętrzne
jak oddech oddychający człowiekiem"

.........daj mi ten wpis..............

"Zaliczyć egzamin do rybka. Ale dostać wpis?" - Jedna z Moich Sentencji




Otrzymałem wreszcie moją Kartę Egzaminacyjną po wielu starciach z System z zadaniem zdobycia 12 wpisów w kilka dni (do złożenia kart). Na razie mam dwa. ahoj przygodo.
(już sprawa mniej więcej rozwiązana -jak nie zbiorę to mnie nie zdezaktywują)
Cóż, miłe jest jedno -w każdym systemie walczę z Systemem.

sobota, 21 czerwca 2008

Padre, why?


"...jest mi bardzo przykro, bo widać, że nauka była..." - Padre


Dobrze, uznajmy, że zostać oblanym przez dr prof. hab Morawca to nie aż taka tragedyia (raczej taki standard) ad1 -Mieć poprawkę u człowieka który napisał "Odkrycie(...) to zaszczyt.
ad2 -Należy poznać dialektykę przeciwnika.
ad3 -Ta dialektyka jest ciekawa.

Legliśmy na metodach nauk formalnych. Troje jak jeden mąż (czy nie wiem jak to się mówi gdy w skład zespołu trzy osobowego wchodzi dwóch mężczyzn i jedna kobieta)

(iż nauka była, o tym świadczy powyżej załączony obrazek, przedstawiający Sein und Zeit)

czwartek, 19 czerwca 2008

Myślicie, że tylko Wy sposobicie się do bitwy...?
















Wiedzcie, panowie, kto nie ruszy dziś

Tam, gdzie Bóg poniósł śmierć i z martwych wstał,
Kogo zamorski nie ozdobi krzyż,
Tego zapewne też ominie Raj.
Czyja więc litość w kim jest nieuboga,
Niechaj rusza, ażeby pomścić Boga,
Oswobodzić jego ojczysty kraj.

Gnuśnych i podłych zostanie tu ćma;
Tych nie obchodzą ni honor, ni Bóg;
Mówią: 'Cóż pocznie tu małżonka ma,
Gdzieżbym przyjaciół mych opuścić mógł?!'
Takich szaleństwo zupełne ośmiela;
Wszak jednego mamy tu przyjaciela,
Który za nas Krzyż na Golgotę wlókł.

Ale młodzieńców huf ruszy na wieść -
Aby swe życie nieść dla Bożych służb;
Pójdą młodzieńcy po sławę i cześć,
Tutaj zostanie zaś jedynie tchórz.
Ślepym jest - widzę to sam znakomicie -
Kto dla Boga swoje oszczędza życie;
Sławy u świata ten nie zyska już.

— Thibaut de Champaigne, 1239

"Wczytuje się w metafizykę
wiedząc,że mosty są zerwane
i że umarłe pole
rozciąga się jałowe,czyste,bez możliwości
odkupienia. W ciszy"

-J.E. Cirlot "Listo o moich sprawach"

Rzeczy piękne są trudne.
Mylące wieści z frontu. Cóż.
A ja nabieram przekonania, że metafizyka egzystencjalna porusza jednak wiele rzeczy niekoniecznych pomijając milczeniem konieczne.
Lecz spokojnie...

"Istnieje w poznaniu potocznym -znaczy być obecnym. Nie wnikamy w naturę tego istnienia. Nie pytamy co tak naprawdę znaczy, że coś istnieje.

W języku nauk przyrodniczych używa się słowa istnienie w sposób analogiczny -dochodzi jeszcze jeden czynnik -naukowcy pytają się o warunki istnienia czegoś.

Warunki konieczne do spełnienia aby stwierdzić obecność czegoś.

W matematyce istnieją dwa rozróżnienia słowa istnienie. Istnieć to znaczy być czymś niesprzecznym" (notatka)


-Dobrze dobrze, Książę - jak więc uzasadnić coś co jest niesprzeczne ale nieobecne? Jak sie ma to tego nieświadomość głębokiego snu? Wygasa świadomość, jestem ja, a jednak nie jestem obecny jako Ja. Jest istnienie, ale nie ma istnienia czegoś.


środa, 18 czerwca 2008

Symbol Bólu


Południe. Sol vincit. A ja już zdążyłem wstać, dotrzeć do Lasu, wrócić, przespać się, uczynić się wiedzącym (z lekka) i wspomnieć wczorajszy sen.
Śniło mi się bowiem Siedem.
Jako rzecze Cirlot :

"Porządek kompletny, okres, cykl. Połączenie trójni z czwórnią, stąd przypisuje mu się wyjątkową wartość. Odpowiada siedmiu kierunkom przestrzeni (...) Odpowiada siedmioramiennej gwieździe, połączeniu kwadratu z trójkątem -poprzez nałożenie tego ostatniego (nieba na ziemi) lub wpisanie go w kwadrat. Podstawowa skala dźwięków, kolorów, sfer planetarnych. Liczba planet i ich bóstw, grzechów głównych i ich przeciwieństw. Odpowiada trójwymiarowemu krzyżowi. Symbol bólu."

Tak. Dokładnie za sześć godzin pełnia Księżyca. Wczoraj mnie zapytano, czy raczej zwrócono moją uwagę na Księżyc. Myślę teraz o siedmiu planetach, o Asyryjskiej obserwacji nieba, o Nibiru i Armii Tiamat...

* -Las - tzn. Szkoła Perypatetycka (aby zdobyć wiedzę trzeba odbyć spacer przez las)

Inne źródła podają jakoby była to Akademia Platońska jako że Akademie ową charakteryzuje "położenie w pobliżu miasta nad rzeką, w lesie, przy grobie bohatera" -czyżby chodziło o Uniwersytet Koło Samej Warszawy w Lesie Bielańskim nad Wisłą przy grobie Staszica?

wtorek, 17 czerwca 2008

Radosna Twórczość Przedegzaminowa

(Bardzo niewyraźne, ale jeśli ktoś doczyta i uczył się... To pojmie głęboki sens tegoż o jakże przewrotnego rysunku sporządzonego przez jednego ze studentów w przedegzaminowym stresie popod drzwiami za którymi czaił się Wielki Egzaminator.)

Refleksja przedegzaminowa


Bestia czai się wszędzie. Jeśli nie dopadnie Cię czytelniku w błędach prowadzących do wszelkich herezyj, to padniesz jej ofiarą choćby i w szatni.

"Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.

A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć" -J 13,18

Ponadto z ratunkiem pośpieszyła wyszukiwarka kojarzeń -wikipedia- toteż dowiedziałem się iż istnieje coś takiego jak heksakosjoiheksekontaheksafobia (sic) , mianowicie -strach przed liczbą "666"


niedziela, 15 czerwca 2008

Jan Szkot


Pół sen i Tatarkiewicz opowiadający o Eriugenie.
Czas skompletować fakty, i odczuć o co tak naprawdę chodzi. Czuję celtycki wiatr i zrozumienie, że nawet spojrzenie na Boga zatacza krąg w historii.
Levinas twierdził, że ludy przedhistoryczne, wyznające bezosobowego Boga żyją jakoby w przed poznaniu -to jednak jeden z wielu elementów które muszą stawać się całością.
To chyba dobrze wskazuje Jan Szkot stykając średniowiecze ze starożytnością dwóch kultur -greckiej i celtyckiej.
Trochę światła i trzeba wrócić do Scholastyki -egzamin się sam nie zda.