czwartek, 29 stycznia 2009

"Siódma Pieczęć" -czyli rozmyślania nad Sesją.




Jak podczas każdej sesji bardzo pilnie się uczę, uzupełniając moje braki w wykształceniu filozoficznym. Dziś na przykład pierwszy raz oglądałem "Siódmą Pieczęć". Tak właśnie.
Żadna chyba opinia jaką słyszałem na ten temat wcześniej nie dotyka bliżej tego jakie przeczucie miałem wychodząc z kina. Uderzenia w jakiś temat tabu, zetknięcia się z Ogromem i szumem bycia które chcemy za wszelką cenę wyprzeć ze swojej świadomości. Tam gdzie stoi się chwilowo w wyższym punkcie tak jak Antoniusowi doskwiera "nieukierunkowanie". To owo milczenie Diabła i Boga. Jest tylko Śmierć, która... jest nieświadoma.
Gdybym miał kilkoma słowami określić tę treść -o tym, czego nie mówimy, co staramy się wyprzeć. O tym czego nie wypada mówić, a mówić trzeba. Oraz o tym, czego nie trzeba mówić, bo to nie ma znaczenia. Pozostaje rozpiętość między kuglarzami, a misterium... Szachy... I morze. "Nigdy nie było tak otwartego morza..."

wtorek, 27 stycznia 2009

Nawiedzenie Nocne


Kolejne podniesienie. Stan prawdziwego szczęścia wiążę się ze stanem dziwnej pustki. Jest wtedy życie tańcem, przechodzeniem od rzeczy do rzeczy nie rozróżniając klęsk od sukcesów. Ekstatycznym pojmowaniem i syceniem się przepływem jako takim. Uśmiech zrozumienia dla otoczenia i siebie. Nieprzywiązywanie się daje rozkosz ale i nic nie daje. Życie przemienia się w grę, poważną śmiertelną zabawę, boską ekstatyczną komedię. (Vide: "Carmina Burana") Chcenie jest nie chceniem. Gdy będziemy umieli patrzeć na świat, tak jak się patrzy na książkę, będziemy mogli osiągnąć zrozumienie tej gry.
Patrzę więc na siebie i czuję wewnątrz tej powłoki rozumienia potężną monadę. Wiem, że nie tylko i tak, ale i ja i ty nie jesteśmy innością.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Porozmawiajmy o serbskiej literaturze...






"...I nie ma kwiatów które pachną na jawie a kwitną w snach, nie ma grzebienia który by mógł uczesać ciebie i mnie. Naspałam się już w lustrach sypialnianych i nakąpałam w lustrach łazienkowych. Teraz chcę wyjść, w życie.
.."

-Milorad Pavić "Siedem Grzechów Głównych"

Nie było nikogo kto zrobiłby coś większego od czasów Borgesa. Tak to jest, że Ameryka łacińska już śniła podczas gdy Europa układała się do swojego najdłuższego snu -śmierci. W tym krótkim przed agonalnym śnie, na przecięciu wschodu i zachodu w Belgradzie przychodzi na świat człowiek który potrafi sterować ruchami ryb w cudzych snach...

Trzeba na początek ostrzec ewentualnego czytelnika, iż lektura dzieł Pavića nie jest dla tych którzy zwykli traktować książkę jako coś co jest oddzielone od biegu ich własnego życia. Spotkanie choćby ze "Słownikiem Chazarskim" jest dialogiem, bo o ile czytelnikowi wydaje się, że czyta książkę, o tyle książka jest pewna, że czyta jego. Możliwe, że podczas lektury "Gry w Klasy" czytelnik mógł spotkać się z podobną budową, tzn. pewną hipertekstowością, możliwością przeczytania książki z różnych stron perspektyw oraz w różnej kolejności. "Słownik(...)" przerasta wszystko co byłby w stanie stworzyć Cortazare pod tym względem. Słownik dotyczący kwestii chazarów, którzy ongiś przyjeli jedną z trzech wielkich religii jest podzielony na trzy księgi z których każda przedstawia perspektywę jednego z komentatorów. Czytelnik wcięgnięty w grę, skacząc po hasłach, samemu poszukując tego co może go zainteresować zaczyna mieć przeświadczenie o tym, że książka mówi do niego w sposób zupełnie jednostkowy i indywidualny. To demoniczne wrażenie. Z godziny na godzinę Słownik staje się coraz większą zagadką, a spostrzeganie jego niesamowicie złożonej konstrukcji, tajemnic i aluzji jest przygodą intelektualną o jakiej niejeden by mógł marzyć. Co dziwniejsze, Słownik posiada dwa wydania. Wersję męską i wersję żeńską. Różnią się one jednym akapitem, ale jest to różnica zasadnicza.











(może to dziwne, ale on wygląda)

Pozostałe książki Pavića w jakiś dziwny sposób wchodzą ze sobą w dialog -mowa tu o "Drugim Ciele" (uważny obserwator będzie kartkował Słownik, kiedy spostrzeże ile aluzji rozwiązuje kolejna lektura). "Siedem Grzechów Głównych" jest dziwnym spoiwem pomiędzy poprzednimi dwiema książkami.
Ciekawostką etnograficzną są oczywiście realne miejsca i kontekst w jakich dzieje się większość akcji, przeważnie środkowa Europa z naciskiem na wschód -coś co Polacy, ludzie zachodu nie dostrzegają już dziś zbyt dobrze. Brzmi więc dosyć egzotycznie, z drugiej strony jest bardzo bliskie. Dodać należy, iż wg. Pavića, pierwsze wydanie Słownika powstało właśnie w Polsce.