sobota, 2 października 2010

Zapiski na marginesie kalendarza

Zapiski poczynione moją ręką dawno temu na marginesie kalendarza, rozciągające się w czasie na kilka dni. Data nieznana.

V.I.T.R.I.O.L

Bóg umarł w poniedziałek ok. godziny 20.00.
Dosłyszeć to można było w szumie drzew, a i w literach Tory światło poczeło blednąć aż naprzeciw słońcu stanowiło jedną, jednolitą z papierem masę.
Może po prostu wycofał się? -tak jak zrobił to gdy stwarzał Świat?
-Po co jednak miałby się wycofywać ze Świata już uformowanego?
Stałem jednak w milczeniu pośród łąki, której strome zbocze odbijało się w jeziorze.
Zasłoniłem więc oczy.
"Szma Israel, Adonai..." -zacząłem, lecz nikt nie odpowiedział
Trwała grobowa cisza.
Lecz świat trwał dalej.
Tak jak gdyby Jego nigdy nie było.

Następnego dnia odkryłem w sobie odbicie jeziora.
Ucieszyło mnie to zjawisko.
Byłem więc jak lustro?
Zanurzyłem dłoń w swojej źrenicy.
Nie -ja byłem jeziorem -tylko wcześniej nie dostrzegałem tego.
Następnie znalazłem Kwiat i Drzewo... Zacząłem badać ich liście i łodygi.

Tego niedzielnego poranka pomyślałem o Drzewie o jakim wspominał w swoim "Kuzari" Juda HaLevi.
Dowiedziałem się, że i ja jestem takim Drzewem.
Im głębiej wspinałem się i wyciągałem gałęzie ku niebu -
tym wyżej zapuszczałem korzenie przez gliny i piachy do piekła.

Następnego dnia, gdy już wiedziałem, że jestem jak lustro, wyruszyłem w stronę Lasu aby odkryć w sobie nieskończoność.
Drogę zagrodziła mi wysoka postać a była to Śmierć.
-Dokąd idziesz? -zapytała Śmierć
Lecz ja nie zatrzymałem się ani na chwilę
-Dokąd idziesz? -zapytała wołając za mną
Łąka mieniła się tysiącem barw a ja szedłem przed siebie upojony zapachem kwiatów i trwa.

(Tego też dnia litery mojej Tory zaczęły blednąć i sypać się.
Dostrzegłem, że słowo Emeth straciło literę Alef.)

O świcie dotarłem do lasu a spotkałem tam Eremitę
-Czego szukasz? -zapytała Eremita
-Szukam nieskończoności, aby znalazła się we mnie, w moim obliczu -odparłem
-Ten kto szuka, powinien szukać dogłębnie -rzekł Eremita
-Czego więc mam szukać, aby znaleźć w sobie ostatnie odbicie? -zapytałem
-Zejść musisz do podziemi, gdzie znajdziesz ukryty Kamień. -odrzekł Eremita

Zszedłem o świcie do piwnicy.
Tam wśród porozbijanych cegieł dostrzegłem Kamień i podniosłem go.
-Dokąd idziesz? -zapytał ktoś
Oślepłem, więc zobaczyłem Śmierć
-Dokąd idziesz?
Dostrzegłem w sobie Śmierć
Więc i ja byłem Śmiercią.
Dostrzegłem Boga
więc i ja..................
............................. (tekst nieczytelny)