czwartek, 31 lipca 2008

'44



Prolog


On

Komu ja gram ? Zamkniętym oknom

klamkom błyszczącym arogancko

fagotom deszczu - smutnym rynnom

szczurom co pośród śmieci tańczą

Ostatni werbel biły bomby

był prosty pogrzeb na podwórzu

dwie deski w krzyż i hełm dziurawy

w niebie pożarów wielka róża

Chór


Na rożnie się obraca cielę.

W piecu dojrzewa chleb brunatny.

Pożary gasną. Tylko ogień ułaskawiony wiecznie trwa.

On


I zgrzebny napis na tych deskach

imiona krótkie niby salwa

"Gryf" "Wilk" i "Pocisk" kto pamięta

spłowiała w deszczu ruda barwa

Praliśmy potem długie lata

bandaże. Teraz nikt nie płacze

chrzęszczą w pudełku po zapałkach

guziki z żołnierskiego płaszcza

Chór


Wyrzuć pamiątki. Spal wspomnienia i w nowy życia strumień wstąp.

Jest tylko ziemia. Jedna ziemia i pory roku nad nią są.

Wojny owadów - wojny ludzi i krótka śmierć nad miodu kwiatem.

Dojrzewa zboże. Kwitną dęby. W ocean schodzą rzeki z gór.

On

Płynę pod prąd a oni ze mną

nieubłaganie patrzą w oczy

uparcie szepczą słowa stare

jemy nasz gorzki chleb rozpaczy

Muszę ich zawieźć w suche miejsce

i kopczyk z piasku zrobić duży

zanim im wiosna sypnie kwiaty

i mocny zielny sen odurzy

To miasto -

Chór


Nie ma tego miasta

Zaszło pod ziemię

On


Świeci jeszcze


Chór


Jak próchno w lesie

On


Puste miejsce

lecz wciąż ponad nim drży powietrze

po tamtych głosach

*

Rów w którym płynie mętna rzeka

nazywam Wisłą. Ciężko wyznać:

na taką miłość nas skazali

taką przebodli nas ojczyzną




Zbigniew Herbert


(zdjęcia z tegorocznej inscenizacji zdobywania Cytadeli na Żoliborzu)

wtorek, 15 lipca 2008

"Jak na górze, tak i na dole..."



Myślę, że nie jesteśmy, ale "dziejemy się". Toteż wbrew orientowi chwycę za miecz okcydentu -włączenia się w harmonię stworzeń jako twórca, tryb mechanizmu a jednocześnie samo stanowiąca wolność.
Wszystko bowiem jest i nie jest zarazem. Sięgam myślą i wprawiam w wibracje połacie rzeczywistości -jak jednak dojrzeć te drgania i poznać dźwięk strun w jakie się uderza aby uczynić melodię życia?