środa, 13 maja 2009

Cztery pytania sumienia

Zbyt wiele rzeczy można robić na wiele różnych sposobów. Wtedy kiedy ciężko. Kiedy asymetria między mną a innym staje się podejrzeniem czegoś przyszłego - moralności pojutrza. Za wcześnie przyszedłem ? Gdy jeszcze można odwrócić się, wyselekcjonować w grze dopasowań tego kto na przeciw mnie stanie?
Oto moralność która nie nadejdzie nigdy i jest kłamstwem -tłumaczeniem siebie wobec niemego niewyobrażonego tła konieczności. Amen, amen, weź w ręce stery wszechświata, zadaj sobie za Nietzschem Cztery Pytania Sumienia.



"Biegniesz przodem? – Czy jako pasterz? Czy jako wyjątek? Trzecim przypadkiem byłby zbieg... Pierwsze pytanie sumienia. "

"Czy jesteś szczery? Czyś tylko aktorem? Zastępcą? Czy samym zastępowanym? – Ostatecznie jesteś tylko podrobionym aktorem... Drugie pytanie sumienia. "


"Czy jesteś kimś, kto się przygląda? Lub przykłada rękę? – Lub wzrok odwraca, odchodzi na stronę?... Trzecie pytanie sumienia."


"Czy chcesz iść razem? Lub iść przodem? Lub iść samopas?... Trzeba wiedzieć, czego się chce i że się chce. Czwarte pytanie sumienia. " ("Zmierzch Bożyszcz.zdania i strzały")

"Oto budzący bojaźń wszechświat magiczny: żadnych atomów, wszędzie tylko fale i ruchy. Tutaj padają wszelkie bariery ograniczające pojmowanie, gdyż także je trzeba odłożyć na bok. Wszechświata nie można zobaczyć, posłyszeć,niepodobna go ująć w żadnych stałych percepcjach. Pozostaje całkowitą pustką, jeśli nie pojawiają się ekrany na których mogą się zatrzymać projekcje. I masz tu do dyspozycji tylko jedną świadomość, ekran magii: wyobraźnię! To dzięki niej nauczysz się, co to znaczy być istotą ludzką. To ty jesteś twórcą porządku, pięknych kształtów, systemów, organizatorem chaosu.
Na poziomie kwantowym, wszechświat nasz, można uznać za obszar niezdeterminowany, a przewidywalny tylko na sposób statystyczny, w kategoriach odpowiednio dużych liczb. Pomiędzy nim a wszechświatem przewidywalnym, w którym przejście planety przez określony punkt można wyznaczyć z dokładnością do pikosekundy, w grę wdają się jeszcze inne siły. W przejściowym wszechświecie, w którym upływa nasze codzienne życie, siłą dominującą jest to, w co wierzymy. To nasze przeświadczenia decydują o rozwoju codziennych wypadków. Jeśli wierzy w to dostatecznie wielu z nas, pewna rzecz zaczyna istnieć. Struktura naszych wierzeń jest filtrem, który z chaosu odsiewa porządek.
Z powodu swej wiary w jednostkowe konkrety, w ziarniste absoluty, negujecie ruch, nawet ruch rewolucji. Kiedy sprawiacie, że ziarnisty wszechświat trwa w waszej świadomości, stajecie się ślepi na ruch. Gdy rzeczy się zmieniają, znika wasz absolutny wszechświat, nieosiągalny już teraz dla waszych samoograniczających się postrzeżeń. Okaże się, że wszechświat wykroczył poza was.
Systemy dyscyplinujące mają najczęściej ukryty charakter, a ich celem nie jest wyzwolenie, lecz ograniczenie. Nie pytaj "dlaczego". Bądź ostrożny z pytaniami "jak". "Dlaczego prowadzi nieodwołanie do paradoksu. "Jak" więzi cię we wszechświecie przyczyn i skutków. Jedno i drugie wyrzeka się nieskończoności.
Na obiekty naszego doświadczenia zmysłowego wpływać może nasz wybór - świadomy lub nieświadomy. To dowiedziony fakt, który wcale nie wymaga przekonania, że jakieś obecne w nas siły sięgają poza nas i zmieniają porządek wszechświata. Wystarczy wspomnieć o pragmatycznym związku między naszymi wierzeniami a tym, co uważamy za "rzeczywiste". Na wszystkich naszych osądach ciąży brzemię wpływów które nas ukształtowały, a całkowite uwolnienie się od nich nigdy nie będzie możliwe. Nie wystarczy sama świadomość tego faktu i ostrożność. My Bene Gesserit wiemy o tym lepiej niż ktokolwiek, zawsze trzeba zważać na alternatywne interpretacje.
Przetrwanie jednostki, gatunku, otoczenia: oto co jest motywem ludzkich działań. Można śledzić to, jak w trakcie życia zmienia się hierarchia ważności. Co budzi największą troskę w danym momencie? Pogoda? Stan układu trawiennego? O co dana osoba zabiega? O różne postacie głodu którego ciało może doświadczać i które można zaspokajać."
Słowa Franka Herberta z "Boga Imperatora Diuny"

1 komentarz:

akino pisze...

Wiesz, najchętniej poszłabym za Tobą. (To też było przewidziane? Powiedziałeś: relatywizm? Nietzsche ma wiele imion... "Zbyt wiele rzeczy można 'interpretować' na wiele różnych sposobów" parafrazując chwilowo mało znanego Autora) To jest raczej to, czego chcę.
Wiedzieć, że się chce... raczej się nie da. Samo chcenie musi wystarczyć (samemu chceniu zresztą) tak jak musi wystarczyć wiara, że cokolwiek, co się nam jawi wewnątrz i na zewnątrz istnieje w najlżejszy choćby sposób, najnieznośniejszą choćby „lekkością bytu” - bez wnikania już w prawa tego istnienia i do tego istnienia.

Problem, widzisz, polega na tym, że już nie ma we mnie Tobiasza, który by wołał ze mnie ku Tobie, że nie-chcąc (!) poddałam się niedoczekaniu i przede wszystkim na tym, że to, co byłoby chceniem (nostalgią?), nie jest odpowiedzią na żadne z pytań sumienia! (interpretacja nr 1) Zresztą nie wola odpowiada na takie pytania. To, że dalszy ciąg wędrówki odbędzie się osobno i odegram w nim rolę cienia (nie jako aktor) nie jest chceniem, ale czymś znacznie bardziej ostatecznym. Koniecznością - nie zaś tą, na którą się odpowiada na jakimś tle ją wytropiwszy lecz koniecznością, która Tobą odpowiada na coś, czego Ty nie znasz, a czemu przyszło Ci służyć. Służbie Twej rozpiętej we wszechświecie pośrednim należny jest jedynie żołd w postaci sprawiedliwie wymierzanych dawek tlenu [choć jest też kuszenie i noc gwieździsta, gdy zotaje Ci to ograniczone i wtedy ogladasz swój obraz w zwierciadle strat, robisz zasadniczy rachunek, w którym nie zmieści się żadna metafizyka, bo metafizyka gardzi „banalnością” zasadniczych rachunków, ale one odcinają drogi ucieczki czyli powrotu, pozostawiając tylko nadzieję bezosobowości] do tego jedynego momentu, w którym nie będziesz go już potrzebować postąpiwszy krok naprzód.

Nieważne w jakiej konstelacji się postępuje. Wystarczy stawiać kolejne kroki, w skupieniu umierając, aż do wkroczenia w inną przestrzeń. Bezczułą, skonstruowaną specjalnie dla zapominania. Nie będzie zaś nikogo, kto zapyta Cię o wybór, jaki uczyniłeś. Zostaniesz roz-proszony. Tym lepiej dla Ciebie im dalej od siebie będziesz w chwili wielkiej przemiany.

A Nietzsche oczywiście jest nieodparcie przykuwająco-przewodzący. Lepiej jest jednak kroczyć obok niego. Wtedy widać trochę lepiej... Chyba raczej na pewno tak.

Fantastycznie, że piszesz.
Lubię Cię czytać :)