poniedziałek, 4 maja 2009

Śmierć Tragedii

((opublikuje coś. A co tam. Praca, a raczej szkic artykuliku pisany przy okazji monografu prof. Mazanki "Św. Tomasz z Akwinu a Fryderyk Nietzsche", co dotąd było najlepszym zestawieniem aż do chwili wypowiedzenia przez prodziekana zestawienia "Fryderyk Nietzsche a Faustyna Kowalska" -kto pierwszy napisze? )


Tragedię zabił Sokrates, dobił ją ostatecznie Wagner -jak twierdzi młody Nietzsche. Ów dialektyczny duch współczesnego teatru oddalił go w miejsce, skąd nie można już sięgnąć tajemnicy bytu. Wyparto z niego muzykę, która stała się elementem dekoracyjnym -a skoro dekoracyjnym -Apollińskim przepojeniem współczesności. Czym jednak -i gdzie -znajduje się szczątek kultury dionizyjskiej w świecie ponowoczesności? Czy śmierć Boga wyniosła na piedestał Dionizosa? Niewczesne to pytania.

Nieszczęściem współczesnej sztuki jest to, że nie wypływa ona ze źródła dionizyjskiego -tak twierdził już Nietzsche podczas pisania „Narodzin Tragedii”, w ponowoczesności nieszczęście to dotknęło nas jeszcze bardziej. Sztuka stała się narzędziem przekazywania idei, omijając szerokim łukiem dionizyjską ekstazę, pozwalająca na dotknięcie grozy bytu. Cierpienie dialektyki nie pozwalające wyjść poza siebie pcha twórców w poszukiwanie coraz to nowych wzorców. Przypomina do zaiste idolatrie, poszukiwanie boga apollińskiego, który ugasi rządze poznanego, aspektu natury który powie -jesteście-tu-a-tu. Sztuka taka bowiem ma krzewić subiektywnie pojętą moralność, idee szlachetności, skłaniać do refleksji. Dobrym przykładem jest dążenie do tworzenia w naszej epoce filmów i dramatów historycznych, bądź sztuk tkwiących w kontekście trudnych zagadnień kulturowo-społecznych. Misja twórcy polega na ukazaniu zawiłości kontekstu, ukazania dramatyzmu i piękna historii ukazując jej powtarzalność, trudność, albo ponadczasowe wartości. Widać to w przypadku „Merlina” reżyserii Ondeja Spišáka, czy aktualnie wchodzących na deski teatrów „Sióstr Przytulanek” M. Modzelewskiego. Wszystko co na czasie, jest pożądane, tu właśnie dotykamy teatru zamordowanego przez Sokratesa. Jest to nieskończenie wielka idolatria w sztuce (nie tylko nurt, ale tendencja) która za misje stawia sobie rozsupłanie trudnych zagadnień, krytykę rzeczywistości -jeśli nie dla samej krytyki, to zapewne dla ulepszenia jej -jesli nie zaś -z pewnością dla sztuki? Cóż jednak ukazuje nieskończona dialektyczna walka na gruncie sztuki? Nie możliwość? Czy przedstawienie autora na podstawie „moje lepsze”? Czy sztukę poddającą krytyce sytuacje polityczną, bądź religijną można uznać sztuką dla sztuki? Nie jest li to jedynie przemówienie, esej, pamflet?

Przystępujemy więc do greków Nietzschego, do teatru braku optymizmu wierzącego w dialektyczne supły ale jak mówi Nietzsche -”aby to pojąć, musimy niejako kamień po kamieniu rozebrać ową artystyczną budowlę kultury apollińskiej, dopóki nie ujrzymy podwalin na których ją wzniesiono”1.

Jak mówi -pierwiastki apolliński i dionizyjski znajdują się w samej naturze, sztuka wypływa gdzieś pierwotnie z natury. Jednak sztuka apollińska jest nabudowana na dionizyjskim fundamencie. Jest to to ów pierwotny szał z jakiego wypłynęła filozofia, z jakiego wypłynęło całe nasze myślenie.

Jednak Nietzsche zwraca wyraźnie uwagę na to, iż nie jest istotą rzeczy pesymizm Greków, gdyż ten został przełamany. Istotą jest sposób przełamania pesymizmu, wybrnięcie z pułapki jaką jest groza istnienia.


2. Aspekt psychologiczny

Sokratejsko-arystotelesowski paradygmat utwierdził współczesnych w przekonaniu , iż sztuka jest czymś bardzo oddzielnym od kultury i filozofii -arystotelesowy podział nauk pokutuje brakiem elastyczności w postrzeganiu. Zależności które dla Nietzschego były już istotne w zrozumieniu świata. Kultura jego stała daleko przed państwem i polityką. Przełamywało to heglowskie szaleństwo historycyzmu. To owe wyżej wymienione miały być podporządkowane kulturze -bowiem wypływają z głębokiej podstawy jaką jest pierwotność żywiołu dionizyjskiego. Zasypanie źródła nie powstrzymuje jego wewnętrznego wypływania. Dzieje się tak z powodu dwoistego konceptu filozofii i sztuki. Brzmi wg Nietzschego dionizyjskość w apollińskości, choćbyśmy nie dokońca rozumieli co to w tym przypadku oznacza. Nietzsche upatruje się tego wybrzmiewania w głębokich pokładach kultury takich jak rytuały, zwyczaje, tańce św.Wita, fragmenty mitów. W filozofii znajdujemy do tego analogie we współczesnej książce takiej jak „Coicidentia Opossitorum”2, gdzie mowa o pierwotnym wypływaniu dialektycznego logosu z mythosu i wzajemnego się w nich zawierania. Gdzieś głęboko w filozofii bez względu na tok myśli tkwi pierwotny mythos. Religia która stoi u podstaw rozważania filozoficznego. Oto właśnie to co dobrze widzi Nietzsche -u podstaw leży sprzeczność, głębokie rozdarcie pomiędzy dwoma pierwiastkami bez których myśl ludzka nie jest w stanie istnieć. Rozdarcie owo pchneło naprzód sztukę i filozofię.

Gdzie jest jednak podstawa tego rozdarcia? Zwrócić należy uwagę na to iż w przeciwieństwie do historycyzmu Hegla Nietzsche uważał iż zachodzi (lub powinno zachodzić) coś zgoła odwrotnego niż autor „Wykładów z filozofii dziejów” głosił. To naród, społeczeństwo, cała ludzkość pracuje nad osiągnięciem w wyniku „wysiłku” jednostek ponadprzeciętnych. Owe szczytowe jednostki to -artyści, bohaterowie i święci – jak wylicza Nietzsche. U podłoża tego procesu stoi dionizyjska nieświadomość. Państwo Hegla, dialektyka, metafizyka wprowadzona tylnymi drzwiami do życia jako pewne wytłumaczenie ukierunkowania człowieka, skierowanie go na sprawy apollyńskie. Działa więc wtedy ów proces podobnie jak siła niwelacji u Kierkegaarda. Człowiek zatraca swoją indywidualność, za pomocą namysłu, wpada w pewną stagnację, rozmycie swojego „ja”. U Nietzschego „ja” podczas namysłu nierealizuje się w pełni. Spostrzega to Zaratustra obserwujący tańczące dziewczęta i zastanawiający się nad tańcem w „Pieśni Tanecznej”. Nie do tego służy jednak taniec.3

Jednak Kierkegaard nie sięgnął psychologicznej głębi istoty tego procesu, nie posiadał jasnej koncepcji czym to zindywidualizowane „ja” mialo by być.

Wraz z epoką która dała nam rozwój psychoanalizy Nietzsche przyniósł wyjaśnienie procesu zachodzącego zarówno wewnątrz jednostki jak i między całymi społecznościami. Otóż tajemniczy leżący u podstaw bytu żywioł apolliński -który ujawnia się w ekstatycznych doznaniach sztuki helleńskiej jest ciemną rzeką, nieświadomością. Rolą sztuki jest wyciąganie treści podświadomych w pole spostrzeżenia świadomości. Nie oznacza więc powrót do nieświadomości powrotu do zezwierzęcenia, lecz integrację treści świadomych z nieświadomymi. Na tym mogło by polegać „rozwiązanie tragedii” jakiego dokonali Grecy. Zamiast wmieszać się w dialektyczne poszukiwania prawdy, sensu itd. podążyli oni drogą aby przez katharsis, owo „metafizyczne” doznanie zintegrować grozę podświadomego ze świadomością. Oczyszczenie to dawało możliwość stanięcia ponad problemem istnienia, czyniło z nich nadludzi.

Problem ten wskazując głównie na rozważania Kierkegaarda na temat grzechu pierworodnego porusza Lew Szestow.4. Wskazuje on na to co nazywamy tu problemem zatrzymania i namysłu. Hegel ukazywał węża z Edenu jako coś pozytywnego. Wąż ów przyniósł wiedzę -poznanie dobra i zła. Od tego rozpoczął się proces intelektualizacji ludzkości, stąd wychodzą wszelkie źródła wiedzy. Cuda biblijne, wszystko co nadprzyrodzony w Biblii zostaje odrzucone jako bezwartościowe, na piedestał wysuwa się prawdziwa gnoza poznania. Namysł, który oddawał człowiekowi jego panowanie nad sobą oraz naturą. Objawiona prawda jest czymś zbytecznym dla Hegla. Stykamy się więc tu z namysłem. Zatrzymaniem nad rzeczywistością, obserwacją tańczących, zamiast tańca. Jest to coś przed czym w rzeczywistości przestrzega dobre Chrześcijaństwo oraz prorok Nietzschego -Zaratustra. Mimo iż duchowość Chrześcijaństwa opiera się na Synu Bożym, a Zaratustra na negacji wszelkiego Boga – obie myśli stają przeciw fałszywej gnozie Hegla. Zamknięcie się w namyśle w Chrześcijaństwie przypomina mit Edenu -użycie rozumu, namysłu, zamiast wiary. To co Hegel nazywa dobrem dla człowieka i z punktu widzenia rozumu takim powinno być -stało się jednak przyczyną upadku człowieka, co każdy może zaobserwować dookoła. Nietzsche zdaje się mówić -istnieje przepływ pomiędzy dionizyjską nieświadomością a świadomością apollińską. Zatrzymanie się nad apollińską powierzchownością powoduje upadek, zniszczenie w człowieku jego pełnej natury. Namysł pozbawiony czerpania ze sfery pierwotnej podstawy bytu, nieracjonalnej, płynącej, nie poddającej się rozumowi wytwarza chmury iluzji w świadomości człowieka, przysłaniające mu nie tylko spojrzenie na siebie, lecz i na rzeczywistość.


Istnieje jeszcze przeczucie, iż współcześnie w ogóle nie istnieje żadna czysta dionizyjska sztuka, to zaś co odczytujemy jest tylko naszą projekcją. Podczas refleksji na temat „Narodzin tragedii” Nietzsche w „Ecce Homo” Nietzsche dokonuje rozrachunku z muzyką Wagnera5 . Wypowiada tam spostrzeżenie na temat psychologicznej projekcji -coś co istniało w nim samym na poziomie dionizyjskim, potrafił projektować na muzykę. Widać więc, że już wtedy dla niego zjawisko projekcji podświadomości było czymś zrozumiałym

Współcześnie jednak istnieje duża tendencja do zapominania o tej dwoistości i napięciu, wpadając w apollińską sztukę i filozofię która nie chce wiedzieć co istnieje w jej wnętrzu.6 Nie rozumiejąc, że prostota ogromu, szumu pierwotnego bytu jest ucieczką i drogą dla sensu istnienia. Życie, jego pełnia polega na wg tej koncepcji sztuki na napinaniu, przebieganiu pomiędzy tym napięciem -pełnia życia -tak jak zauważa to Nietzsche -w tańcu.7

Dostrzegamy szczątki tego napięcia w twórczości I.Witkiewicza. Mimo stwierdzenia padającego w „Nienasyceniu” iż jakoby „filozofia się już skończyła”, pojawia się tam wiele ważkich problematów. Przeżycie metafizyczne jest u Witkacego równoznaczne ze stanem dionizyjskiego upojenia. „tak sztuka dioninizyjska chce nas przekonać o wiecznej rozkoszy istnienia, jednak rozkoszy tej powinniśmy szukać nie w zjawiskach, lecz poza zjawiskami. Winniśmy poznać, że wszystko co powstaje musi być przygotowane na bolesny upadek, jesteśmy zmuszeni w wejrzeć w grozy jednostkowego istnienia – a jednak nie powinniśmy drętwieć: pociecha metafizyczna wyrywa nas chwilowo z mrowienia zmiennych postaci”8 . Nadużywanie narkotyków, największe perwersje mające prowadzić do metafizycznego uwolnienia z przemykającej tymczasowości -człowiek Witkacego, to człowiek w świecie przerażająco niestałej tymczasowości – struktur politycznych które się rozpadają i cywilizacji której depozyt kulturowy jest na skraju wyczerpania. Paradoksalnie, to czego młody Nietzsche upatrywał w dyscyplinie i ascetyzmie, Witkacy widział w czymś zgoła przeciwnym, dokładniej realizując wizję helleńskiej dionizyjskości widzianej oczyma Nietzschego, jednak podskórna dionizyjskość współgra w ich życiu i dziełach. To owo pragnienie aby „przeżyć życie najpełniej, choćby najstraszniej” towarzyszyło Nietzschemu wyruszającemu na front oraz dokonującemu pozornie niekorzystnych dla niego samego wyborów.

1F. Nietzsche „Narodziny Tragedii” s.25

2A. Przybysławski „Coicidentia Oppositorum” Warszawa 2004

3F. Nietzsche „To rzekł Zaratustra” s. 141

4L. Szestow „Kierkegaard i filozofia egzystencjalna”, Kronos nr 1(5)/2008

5„Ecce Homo” tł. Leopold Staff, Kraków 2004 s.43

6Problem ten porusza Kierkegaard w „Recenzji Literackiej”, Aktualność Kierkegaarda” Kęty 2006 , poruszając tam kwestię napięcia pomiędzy przeciwnościami które staje się niwelacją działania jednostki i w wyniku tego jednostki jako takiej

7F. Nietzsche „Narodziny Tragedii” s.13 wstęp

8F. Nietzsche „Narodziny Tragedii”s. 75


Bibliografia

Fryderyk Nietzsche „Narodziny tragedii” tł. Leopold Staff, Kraków 2003


jw. „Ecce homo” tł. Leopold Staff, Kraków 2003


jw. „To rzekł Zaratustra” Warszawa 1999


Rudriger Safranski „Nietzsche -biografia myśli” Warszawa 2003


Fundamenta -Studia z historii filozofii red. Zbigniew Nerczuk i Mikołaj Olszewski „Aktualność Kierkegaarda” Kęty 2006


Artur Przybysławski „Coicidentia Oppositorum” Warszawa 2004


L. Szestow „Kierkegaard i filozofia egzystencjalna”, Kronos nr 1(5)/2008


S.I Witkiewicz „Nienasycenie”


Brak komentarzy: